HIP(g)nosis

Klarnety historyczne, koniec 18 wieku.

Je suis un crescendo de Beethoven.

Słowa przypisywane Hektorowi Berliozowi.

Światowy ruch muzyki dawnej, działający pod szyldem HIP (historical informed/inspired performance), postmodernistyczne zjawisko bez precedensu w historii wykonawstwa, święcąc triumfy od kilku dekad stanowi potężną i atrakcyjną artystycznie alternatywę dla tradycyjnych orkiestr i chórów w repertuarze bynajmniej nie tylko przedmozartowskim. I tak jak używanie dawnych instrumentów i technik gry/śpiewu, zostało w pełni zaakceptowane w repertuarze średniowiecznym, renesansowym i barokowym, a dzieła z tego zakresu oddane walkowerem zespołom specjalizującym się w ich wykonaniu, tak klasycyzm i wiek 19 stanowią wciąż pole gorącego sporu. Granica przyzwolenia przez długi czas leżała gdzieś w okolicach śmierci Bacha i Haendla, a im dalej w górę od niej, tym większy był opór odbiorców, krytyki i wykonawców „tradycyjnych”.

Ktoś, kto poważnie zaangażuje się w historyczne wykonawstwo nie może jednak poprzestać na repertuarze barokowym, a stawianie w tym temacie sztucznych granic kłóci się z ideą zbliżenia do oryginalnego brzmienia oraz do intencji przyświecających kompozytorom partytur powstałych w czasach minionych. Nie ma przecież znaczenia, czy chodzi o dzieła sprzed 1000, 300 czy 100 lat, dopóki wciąż istnieją dające się wychwycić różnice w instrumentarium i sposobach jego użycia względem tego, jakie słyszymy w dzisiejszych filharmoniach i operach. Najodważniejsi i najbardziej konsekwentni apologeci HIP dotarli już w swych projektach nagraniowych do czasów drugiej wojny światowej – i to jest obecnie obowiązująca granica dzieląca naszą estetykę wykonawczą od muzyki „dawnej”.

Z kolei poruszanie się po galaktyce istniejących nagrań historycznie poinformowanych wymaga dziś nie lada erudycji lub przynajmniej zastosowania konkretnych kluczy selekcjonujących tysiące albumów w konkretne kategorie. Dość wspomnieć, iż pierwsze orkiestry instrumentów z epoki powstawały już w latach 50-tych (Concentus Musicus Wien w 1953, Cappella Coloniensis w 1954, Leonhardt-Consort w 1955), oraz że pojawienie się formatu płyty CD zbiegło się w czasie z wybuchem zainteresowania nowszej fali zespołów z Anglii, Niemiec, Francji i później Włoch, by uświadomić sobie ilość zarejestrowanych przez nich dzieł. Sięganie po repertuar klasycyzmu zaczęło się już w latach 70 (Collegium Aureum, Capella Coloniensis, London Classical Players), a na przełomie 80 i 90 powstały wiodące zespoły dedykowane temu – i późniejszemu – repertuarowi: Wiener Akademie (1985), Orchestra of the Age of Enlightenment (1986), Anima Eterna (1987), Das Neue Orchester (1988), Orchestre Révolutionnaire et Romantique (1989), oraz Orchestre des Champs-Élysées (1991). Większość znanych wcześniej i powstałych później zespołów muzyki dawnej sięga dziś po dzieła klasycyzmu i romantyzmu z większą lub mniejszym regularnością, można uznać, iż mentalna bariera została przełamana, a filharmonie i teatry operowe zapraszają orkiestry HIP już nie tylko do wykonania Monteverdiego i Bacha, ale i Mozarta, Beethovena, Rossiniego, Brahmsa czy nawet Ravela!

Miałem to szczęście, iż wchodziłem w świat świadomego odbioru muzyki klasycznej od razu z wielkim w nim udziałem nagrań HIP. Przyjąłem tę estetykę jako coś dla mnie naturalnego, odrzucając najpierw wykonania baroku na instrumentach współczesnych, a następnie dając się wprowadzić zespołom, którym zaufałem, w repertuar pobachowski, pomozartowski i następnie poromantyczny. Nie jestem pod tym względem przypadkiem normalnym, niektóre moje wybory można wręcz uznać za irracjonalne. Odrzucam na przykład legendarne interpretacje uznawane nawet za wybitne artystycznie, jeżeli istnieją nagrania tych samych dzieł na instrumentach z epoki o poziomie przynajmniej nieurągającym przyzwoitości. Chętnie oddam wszystkie Mahlery z Jessye Norman za ich ekwiwalenty pod Herreweghe’em. Wiem, czysta herezja. Lecz stanąłem na tej drodze dobre ćwierć wieku temu i podążanie nią nigdy mnie dotąd nie zawiodło. Minusem takiej sytuacji jest długi czas oczekiwania na uzupełnienie kanonicznego repertuar 19 i początku 20 wieku, którego nagrania w nurcie HIP pojawiają się dużo rzadziej, niż kolejne bachowskie pasje czy haendlowskie oratoria. Jednak – pojawiają się i można po latach pokusić się o ich robocze podsumowanie przynajmniej w dwóch strategicznych dziedzinach: symfonicznej oraz oratoryjno-operowej. Tak, będzie to wpis sentymentalno-kronikarski w temacie dokonań HIP na terenie najbardziej kontrowersyjnym, z pominięciem Mozarta i Haydna jako w miarę z instrumentami dawnymi oswojonymi. Kameralistów i solistów muszę przeprosić, ogarnięcie powodzi nagrań 19-wiecznych sonat, triów, kwartetów etc. na instrumentach z epoki przekracza możliwości przeciętnego zjadacza klasycznego chleba. Przepraszam również wokalistów za brak ich nazwisk przy większości pozycji poniższego zestawienia – chodzi wszak przede wszystkim o instrumenty z epoki. Zatem do dzieła, dziś pierwsza porcja symfonii, koncertów, oper i oratoriów, dotycząca… jednego tylko kompozytora.

Najlepiej bowiem sytuacja fonograficznej egzekucji HIP repertuaru dziewiętnastowiecznego wygląda w przypadku symfonii, koncertów i dzieł wokalno-instrumentalnych Ludwiga van Beethovena – przyszłorocznego wielkiego jubilata, boga muzyków orkiestrowych nurtu historycznie poinformowanego. Zabrano się za nie już w latach 70, kiedy to Collegium Aureum nagrało dla Deutsche Harmonii Mundi Czwarty koncert fortepianowy (solista: Paul Badura-Skoda, 1973) dając następnie sensacyjną interpretację Koncertu potrójnego, z Franzjosefem Maierem, Annerem Bylsmą i Paulem Badura-Skodą (1974). To drugie nagranie nie zestarzało się do dziś, brzmieniowo oraz artystycznie, i przez czterdzieści lat pozostawało jedynym na rynku. W 1976 zespół poszedł za ciosem i nagrał Eroikę, w 1981 zaś Siódmą symfonię. Pierwszą orkiestrą HIP mogącą pochwalić się nagraniem kompletu symfonii jest The Hanover Band pod dyrekcją Roya Goodmana (Nimbus, 1982-1988). Nagrali oni również dwa koncerty fortepianowe (Pierwszy i Trzeci, 1982 i 1983) oraz osiem uwertur (1984-88). Tuż za nimi plasuje się komplet symfonii w wykonaniu Academy of Ancient Music pod dyrekcją Christophera Hogwooda dla Dekki (1985-1989, plus uwertury do Coriolana i Egmonta). W 1988 roku ten sam zespół wydał komplet koncertów fortepianowych Beethovena, ze Stevenem Lubinem jako solistą. Kolejny komplet symfonii wyszedł spod batuty Rogera Norringtona z jego London Classical Players dla EMI (1987-1989), z nieodzownym kompletem koncertów fortepianowych tuż po nim, zarejestrowanym w latach 1989-1990 (solista: Melvyn Tan). Do tego ostatniego dołączono również wykonanie Fantazji chorałowej na chór, fortepian i orkiestrę. Nagranie kompletu symfonii dla Philipsa, z uwerturami do Egmonta i Coriolana, zajęło Orkiestrze 18 Wieku Fransa Brüggena osiem lat: od 1985 do 1993. Za drugim razem, dla Glossy, wykonawcy ci zdecydowali się na rejestrację live, z koncertów w roku 2011. John Eliot Gardiner i jego Orchestre Révolutionnaire et Romantique uwinął się z symfoniami między 1994 a 1996 (Deutsche Grammophon), nagrywając również komplet koncertów fortepianowych z Robertem Levinem (plus Fantazja chorałowa) w latach 1997-1999. Mamy też komplet symfonii w towarzystwie wybranych uwertur w wykonaniu Anima Eterna pod Josem van Immerseelem (ZigZag, 2008), kolejny nagrała La Chambre Philharmonique pod Emmanuelem Krivine (Naïve 2011) oraz Tafelmusik pod Bruno Weilem (Tafelmusik Media, 2017). Tafelmusik dokonała również rejestracji kompletu koncertów fortepianowych z Josem van Immerseelem (Sony, 1996-98).

Do kompletu symfonii dąży obecnie Kammerorchester Basel pod Giovannim Antoninim (Sony, od 2005) oraz Wiener Akademie pod Martinem Haselböckiem (Alpha, od 2014), pojedyncze symfonie znamy z nagrań Jordiego Savalla (Trzecia, 1994), Charlesa Mackerrasa (Dziewiąta, 1994), Philippe’a Herreweghe’a (Dziewiąta, 1998), ponownie Fransa Brüggena (Trzecia, 2005), Christopha Speringa (Dziewiąta, 2008), ponownie Johna Eliota Gardinera (Piąta i Siódma, 2011, Druga i Ósma, 2014), Didiera Talpain (Pierwsza, 2012), Nikolausa Harnoncourta (Czwarta i Piąta, 2015) czy Masaaki Suzukiego (Dziewiąta, 2019). Najnowszy komplet koncertów fortepianowych wyszedł spod palców Ronalda Brautigama z towarzyszeniem Die Kölner Akademie (któraż to już orkiestra historyczna z Kolonii!) pod batutą Michaela Alexandra Willensa (BIS, 2017-18). Znamy nagrania Trzeciego koncertu z Marią João Pires i Orkiestrą 18 Wieku (NIFC, 2014), Czwartego z Gottliebem Wallischem i Wiener Akademie (Alpha, 2018) oraz koncertów nr 3, 4 i 5 w interpretacji Arthur Schoonderwoerda i Ensemble Cristofori (Alpha, 2005, 2008). Pierwsze po z górą 40 (!) latach latach interpretacje Koncertu potrójnego dały nam zespoły Kammerorchester Basel (Sony 2015, Carmignola, Gabeta, Lazić) oraz Insula Orchestra (Erato, 2019, Conunova, Clein, Kadouch). Koncert skrzypcowy Beethovena zaczął być nagrywany relatywnie późno: zarejestrowała go Stephanie Chase z Hanover Band (Nimbus, 1992), Monica Hugget z Orchestra Of The Age Of Enlightenment (Virgin, 1993), Vera Beths z Tafelmusik (1998), Thomas Zehetmair z Orkiestrą 18 wieku (1998), Viktoria Mullova z Orchestre Révolutionnaire et Romantique (Philips 2003), Patricia Kopatchinskaja z Orchestre des Champs-Élysées (2009) oraz Anton Steck z L’arpa festante (2017). Jego fortepianową przeróbkę utrwalił Arthur Schoonderwoerd z Ensemble Cristofori (Alpha, 2008) oraz Gottlieb Wallisch z Wiener Akademie w 2017. Całą muzykę do Tworów Prometeusza Nagrała Orkiestra 18 Wieku pod Fransem Brüggenem (Philips, 1996), co powtórzyła dopiero Armonia Atenea pod George’em Petrou w roku 2013 (Decca). W roku 2018 światło ujrzało nagranie kompletnej muzyki do Egmonta (plus dwie inne uwertury), z orkiestrą Wiener Akademie pod Martinem Haselböckiem (Alpha). Wszystko to stanowi ogromną dawkę symfonicznego Beethovena, nawet dla wybrednego odbiorcy.

Wokalna twórczość pana B. w wykonaniach na instrumentach z epoki przedstawia się równie imponująco. Należą do niej oczywiście wspomniane powyżej rejestracje Dziewiątej symfonii oraz Fantazji chorałowej (tu warto jeszcze dodać jej wykonania z Paulem Komenem i Cappella Coloniensis pod Bruno Weilem, DHM 2001 oraz z Bertrandem Chamayou i Insula Orchestra pod Laurence Equilbey, Erato 2019). Dołączyć do nich należy na pewno liczne wykonania monumentalnej Missa solemnis. Pierwszego dokonało niezawodne Collegium Aureum już w 1977 roku, kolejne pojawiły się w 1988 (Hanover Band, Goodman), 1990 i 2012 (Orchestre Révolutionnaire et Romantique, Gardiner), 1994 i 2012 (Orchestre des Champs-Élysées, Herreweghe), 2008 (Neue Orchester, Spering – tylko Kyrie, Credo i Agnus Dei), 2015 (Concentus Musicus Wien, Harnoncourt), 2017 (Orkiestra 18 Wieku, Reuss) i 2018 (Hofkapelle Stuttgart, Bernius oraz Bach Collegium Japan, Suzuki). Dużo skromniejszą dyskografię ma piękna, dramatyczna Msza C-dur – nagrali ją John Eliot Gardiner (Deutsche Grammophon, 1992), Richard Hickox (Chandos 2003) oraz Frieder Bernius (Carus, 2011).

Mało znane oratorium Chrystus na Górze Oliwnej doczekało się dwóch realizacji w nurcie HIP: Opus 111 wypuścił w 2000 roku wykonanie Christopha Speringa i jego Das Neue Orchester, zaś w 2007 roku Sony wydało nagranie Nikolausa Harnoncourta z Concentus Musicus Wien. Z kantat na chór i orkiestrę wymienić można nagrania Meerestille und Glückliche Fahrt (Gardiner 1992, Hickox 2003) oraz Elegischer Gesang (Hickox 2003).

Arie i sceny na głosy solowe z orkiestrą to mało poznana część twórczości mistrza z Bonn. Częściej wykonywana jest może scena Ah, perfido!, pozostałe znane są wyłącznie zapiekłym koneserom. Ah perfido uwieczniła Charlotte Margiono z Orchestre Révolutionnaire et Romantique (1992), Urszula Kryger z polską orkiestrą Concerto Polacco (2003) oraz Christiane Karg z Arcangelo (2014). Concerto Polacco wraz z Ensemble Philidor towarzyszyło również Adze Mikolaj, Urszuli Kryger, Lotharowi Odiniusowi oraz Pierre-Yves Pruvotowi podczas nagrania takich cymeliów, jak Primo amore, No non turbati, Ne’ giorni tuoi felici, Tremate empi, Soll ein Schuh, Wo welch ein Leben, Prüfung des Küssens czy Mit Mädeln sich vertragen (BNL, 2003). Dwie ostatnie z tych pozycji nagrał również Thomas Hampson z Concentus Musicus Wien (Warner 2005).

W końcu, last but not least: Fidelio. Zwana również Leonorą (w wersji oryginalnej). Jedyna opera Beethovena, wciąż nie mogąca doczekać się należytego szacunku wśród wykonawców i odbiorców. Szlaki przetarł tu John Eliot Gardiner z Orchestre Révolutionnaire et Romantique (Deutsche Grammophon 1997), z czasem dołączyli zaś z nagraniami DVD Martin Haselböck z Wiener Akademie (NCA, 2008) oraz René Jacobs z Freiburger Barockorchester (Harmonia Mundi 2019). To udane produkcje, ze świetnymi solistami, wystarczająco zachęcające do polubienia Beethovena operowego. Razem z powyższymi dziełami wokalnymi tworzą należytą przeciwwagę dla działu symfonicznego i koncertowego. Wszystko zaś uzupełniają setki nagrań sonat fortepianowych, skrzypcowych, wiolonczelowych oraz muzyki kameralnej na smyczki i instrumenty dęte, których niemożliwość wymienienia w całości zapowiadałem w pierwszych akapitach tego wpisu.

Z uwagi na przyszłoroczną 250 rocznicę urodzin Beethovena, należy spodziewać się wysypu kolejnych nagrań HIP. Już dziś dysponujemy właściwie kompletnym katalogiem jego dzieł wykonanych na instrumentach z epoki (pozostało do uzupełnienia kilka kantat na chór i orkiestrę oraz drobiazgi instrumentalne). Jedenaście kompletów symfonii (jeżeli liczyć dwa cykle kończące się wkrótce), dziesięć kompletnych Missa Solemnis czy pięć kompletów koncertów fortepianowych to niezły wynik, mający szansę jeszcze się poprawić.

Ciąg dalszy podsumowania nagrań HIP kolejnych kompozytorów 19 wieku – nastąpi. 🙂

2 myśli na temat “HIP(g)nosis

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s