
I guess that I wish I could be a normal kid. With a normal dick. And a normal dad.
Adam w rozmowie z Otisem, Sex Education, odcinek 1, seria 1, 2019.
Sukces dwóch sezonów netflixowego serialu Sex Education jest zjawiskiem tyleż silnym, co świeżym. Odtwórcy głównych ról nie zdążyli jeszcze rozlać się po talk shows po obu stronach oceanu, ale w sieci już huczy od zachwytów, peanów i laurek. Mniej jest ocen sceptycznych, gdyż naprawdę trudno się do czegoś bardzo istotnego przyczepić. Chwytliwy tytuł mógłby nasuwać skojarzenia z edukacyjnymi cyklami produkowanymi ongiś przez BBC (w moim przekonaniu okropnymi i szkodliwymi), lecz nic bardziej mylnego – dostajemy szokujący barwnością i śmiałością pełnowartościowy serial fabularny, w którym tytułowa seks edukacja jest tylko (lub aż) prowokacyjnym pretekstem do ukazania losów i życia wewnętrznego bohaterów – 16/17-letnich uczniów małomiasteczkowej szkoły, ich nauczycieli i rodziców. Choć koniec końców, po zatoczeniu koła wracamy jednak do refleksji, że wciągając się w owe losy odbiorca nabywa przy okazji sporo obyczajowo-fizjologicznej wiedzy. Ten wpis nie jest zresztą recenzją samego serialu. Jest zachwytem nad mnogością wspomnianych bohaterów, a bardziej jeszcze: nad rewelacyjnym castingiem.
To co nam bowiem daje serial Netflixa, poza chwytliwą konwencją „szkoła i dom + o seksie bez pruderii”, zgrabną, niezbyt głęboką fabułą, rewelacyjnymi lokalizacjami, scenografią i kostiumami, to kalejdoskop sylwetek świetnych, głównie młodych aktorów, których trudnych imion i nazwisk trzeba się będzie od dziś sumiennie uczyć, by śledzić na bieżąco czołówkę branżową przyszłości. Ćwicząc zatem takie unikaty jak Ncuti Gatwa czy Chinenye Ezeudu, przypatrzmy się wielości i różnorodności aktorskiego piękna, jakim nas w serialu uraczono. Z góry przepraszam, że moje zachwyty będą czysto estetyczne, powierzchowne. O umiejętnościach aktorskich już wspominałem – są bez zarzutu, właściwie bez wyjątku. Tu skupię się na stronie wizualnej obsady, gdyż doprawdy jest w czym się pławić.
Zaczynając od dziewczyn: młodą generację reprezentują na pierwszym planie Emma Mackey (Maeve), Patricia Allison (Ola) oraz Aimee Lou Wood (Aimee). Emma jest odkryciem samym w sobie. Momentami łudząco podobna do Margot Robbie (ta ostatnia została niedawno z Emmą pomylona przez fanów), lecz posiada charyzmę i magnetyzm, obok których trudno przejść obojętnie. Nie musi wiele mówić, gra spojrzeniem, skąpą mimiką, oszczędnym gestem. Uczta dla oka. Z kolei Patricia dysponuje urodą, od której wzroku nie można oderwać, delikatną, drobną a bardzo wyrazistą. Właściwie nie musi grać, jest sobą, jest piękna, jest naturalna. Aimee grająca… Aimee cudownie ogrywa aspekty urody, które ktoś mógłby poczytać za mankamenty: nadwyraziste oczy, cofniętą brodę czy wydatne uzębienie. Lecz jak ona to robi! Przykuwa uwagę mimo kreowania niezbyt rozgarniętej postaci. W dodatku wszyscy koledzy z planu w wywiadach są zgodni, że Aimee jest najweselszym członkiem ekipy, rozśmieszając każdego i wszędzie.
Są też przepiękne dziewczyny dalszego planu – na przykład kasta „nietykalnych”, a w niej Mimi Keene (Ruby) i Simone Ashley (Olivia). Jest bliska pierwszemu planowi Tanya Reynolds (Lily), posiadaczka najwybitniejszej szyi, jaką widzieliście w tym pokoleniu oraz najchlubniejszego dystansu do granej postaci, pokracznej i zaburzonej choć ogromnie sympatycznej. Jest zjawiskowej urody Lilly Newmark w epizodycznej roli chłodnej les nastolatki Ruthie. Drugi sezon wprowadza także posągową postać Viv (Chinenye Ezeudu), dumną nosicielkę rozmiaru xxl do pary z równie imponującym mózgiem. Docenić należy również przemykające w tle piękności, takie jak niewiele starsza od powyższych bohaterek recepcjonistka kliniki aborcyjnej z trzeciego epizodu pierwszej serii (Lily Frazer).
Wśród uczniów roi się od wszelakich typów męskiej urody. Asa Butterfield, grający nieśmiałego i cherlawego Otisa (pseudonim „Sex Kid”), zdobywa nasze serca oceanem błękitu w oczach, hebanową czuprynką i niewinną, nietypową fizjonomią. Jego najlepszy przyjaciel, Eric (Ncuti Gatwa), to zjawisko samo w sobie, państwo w państwie, opowieść w opowieści. Począwszy od niebanalnej sylwetki, przez arsenał gestów odmalowujących jawnie queerowego nastolatka, aż po nieskończenie mimiczną twarz – wszystko to każe nam uwielbiać tę postać i tego aktora. Jego śmiech jest epicki, jego zaśpiew w mowie unikalny, ciało zaś posłuszne każdej oddawanej emocji. Co ciekawe, to właściwie jedyny aktor w tym serialu, którego wiek znacznie odbiega od granej postaci: Ncuti ma 27 lat. Osobną kategorię stanowią kostiumy Erica, czysta perwersja.
Adama – życiowego pechowca, osiłka, agresora i posiadacza legendarnego przyrodzenia gra rewelacyjnie przekonujący Connor Swindells. Mam wielkie obawy, że stanie się ofiarą swojej roli w przestrzeni publicznej. W dodatku jest świetnie podobny do swojego serialowego ojca. No i prywatnie jest chłopakiem… Aimee Lou Wood! Najlepsze ciało serii należy zaś niewątpliwie do Kedara Williamsa-Stirlinga (Jackson), lecz nawet i bez tego mógłby uchodzić za obiekt westchnień za samą tylko twarz i stosownie wyciszoną ekspresję. Bohater drugiej serii, Rahim (Sami Outalbali), to z kolei gotowa ikona LGBT+, nie dość że piękny, to jeszcze małomówny, odważny i szlachetny. Mamy jeszcze ciekawą postać niepełnosprawnego Isaaca (George Robinson), na którego niekwestionowany charme cieniem kładzie się tylko niezbyt szlachetna metodologia zdobycia serca Maeve. Członek grupy „nietykalnych”, kolejny przedstawiciel LGBT+, Anwar (Chaneil Kular), ujmuje kontrastem słodkiej powierzchowności i paskudnego charakteru. W galerii typów nie mogło też zabraknąć amerykańskiego blond osiłka, w postaci sympatycznego i nierzucającego się w oczy Steve’a (Chris Jenks). W drugiej serii wprowadzono dodatkowo włoską nutę, obiekt westchnień Viv, lowelasa Dexa (Lino Facioli). Wypełnił on lukę po zniknięciu innego delikwenta, typa brytyjskiego łobuza Seana, brata Maeve (Edward Bluemel). Spośród zaś armii epizodycznych uczniowskich postaci zdecydowanie faworyzuję Romana Hayeck-Greena (Owen), który całą swą młodzieńczą urodę poświęca roli niezbyt rozgarniętego szkolnego brzydala.
Pokolenie nauczycieli i rodziców reprezentują zdecydowanie fascynujące aktorki. Króluje legendarna Gillian Anderson (doktor Jean Milburn), kipiąca hiperbrytyjską sztywnością w komplecie z olśniewającą urodą, grająca mamę Otisa. Obie mamy Jacksona – skandynawska z urody Hannah Waddingham (Sofia) oraz klasycznie afrykańska Sharon Duncan-Brewster (Roz) dopełniają się poprzez kontrast. Mama Adama, jednocześnie żona dyrektora szkoły (Samatha Spiro) jest chodzącym urokiem dojrzałej kobiety. Niewdzięczną rolę dostała piękna aktorka Anne-Marie Duff, tu grająca Erin, mamę-narkomankę Maeve, dając się przeobrazić w dość kontrowersyjną, również wizualnie, postać. Mama Erica to z kolei tradycyjna afrykańska pani domu, grana przez Doreene Blackstock, która rozkwita jedynie podczas nabożeństw wspólnoty parafialnej. Osobny hołd należy się urodzie nauczycielki Emily (urzekająca Rakhee Thakrar) oraz przewodniczącej rady szkoły – Maxine (hipnotyzująca T’Nia Miller). Epizodyczną, mocną rolę dojrzałej pacjentki kliniki aborcyjnej zagrała wytrawnej urody Lu Cornfield.
Męska część tego pokolenia nieco zaniża średnią atrakcyjności Sex Education, co wynagradza wyrazistością postaci. Mamy więc przede wszystkim antypatycznego choć wcale nie pokracznego wizualnie dyrektora Groffa (Alistair Petrie), jakby żywcem wziętego z kadr zarządzających Gwiazdą Śmierci w Gwiezdnych wojnach (tymczasem niespodzianka – zagrał generała Rebelii Davitsa Dravena w Rogue One!). Pokracznym nazwać musimy za to postać wielce sympatyczną, pana Hendricksa, graną przez charyzmatycznego Jimiego Howicka. W drugim sezonie zestawiono go w parę ze śliczną Emily, co dało efekt z początku komiczny, później coraz bardziej romantyczny. Kontrowersyjną, skandynawską urodę ma nowa miłość doktor Jean, hydraulik Jakob (Mikael Persbrandt), ojciec Oli. Gra go świetnie i z dystansem do własnych warunków fizycznych. Ojca Erica gra postawny i przystojny Deobia Oparei, zaś wujka Rahima, Yousefa, mniej wyrazisty George Georgiou. Last but not least, w ojca Otisa, Remiego, wciela się niejednoznacznie przystojny James Purefoy.
Realizatorzy serialu nie szczędzili statystów i aktorów dalszego planu w scenach zbiorowych, więc tych kolorowych postaci można znaleźć o wiele więcej. Ich różnorodność olśniewa, ich koherentność z granymi rolami zachwyca, ich świeżość ekranowa daje ucztę dla oka. Cała obsada miała świadomość, iż z uwagi na poruszaną tematykę będą grali również ciałem, często obnażonym (najśmielej wychodzi to w sezonie pierwszym). A to tylko jeden z aspektów, za które powinniśmy docenić Sex Education jako nowe zjawisko współczesnej pop kultury.
Drop zwyczajny (Otis tarda), dostojny, jeden z najcięższych latających ptaków, wyginął w Polsce w 1989 roku. Jego brytyjski imiennik, filigranowy Otis Milburn, urodził się już w nowym millenium i raczej można mu wróżyć jeszcze długi serialowy żywot. Pierwszy toczy w okresie godowym bardzo zacięte walki samców. Drugi dąży do ugody i apeluje do zrozumienia mechanizmów pomagających uniknąć niepotrzebnej seksualnej agresji i frustracji. Te dwie, jak i szereg pośrednich strategii matrymonialnych, możemy podziwiać na małym ekranie dzięki rojącemu się od kolorowych ptaków serialowi Sex Education. Chwała mu za to. Kogo irytuje fabuła, niech chociaż doceni castingowe perełki realizatorów tego przeboju. Ja doceniam.
Szczerze, to sam już czasem nie wiem komu kibicować w tych nieprzyzwoicie atrakcyjnych sercowych rozgrywkach.
Fanklub Maeve nie ma wątpliwości komu kibicować. Emma Margaret Marie Tachard-Mackey uwodzi od pierwszego pojawienia. Doskonale gra postać młodej dziewczyny, która – zraniona przez najbliższych – próbuje wziąć sprawy w swoje ręce… Nie dziwi, że Otis porównuje Maeve do pantery lub lwa (a nie, na przykład, dropia). Razem tworzyliby platońską całość, gdyby tylko obie połówki znajdowały się w zgodnej fazie. Niestety, dotychczasowe sezony nie rokują (obym się mylił) happy endu w tym związku.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi