Satagee

Kevin Kline i George Rose w filmie Piraci z Penzance (1983).

Nie powinno się dzielić sceny ze zwierzętami, dziećmi oraz George’em Rose.

Richard Burton

Historia zna liczne przypadki powiązań wybitnych aktorów z jedną tylko rolą, przypadki nieznośnych metek przypiętych przez kulturę masową. Carrie Fisher jako Księżniczka Leia w Gwiezdnych Wojnach czy Tim Curry jako doktor Frank’n’Furter w Rocky Horror Show to tylko dwa jaskrawe przykłady z plejady im podobnych. Nie inaczej rzecz ma się z George’em Rose, brytyjskim, klasycznie szkolonym aktorem, który zdecydował się na emigrację do USA i przez kilkadziesiąt lat królował na Broadwayu w musicalowych rolach charakterystycznych. Choć w środowisku teatralnym znany był ze swej erudycji, błyskotliwości, ekstrawagancji oraz nieprzewidywalności na scenie, choć był laureatem dwóch nagród Tony, świat zapamiętał go głównie z brawurowej interpretacji roli podstarzałego Majora-Generała z filmu Piraci z Penzance (1983), remake’u operetki Gilberta i Sullivana z 1879 roku. Okoliczności jego nagłej śmierci postawiły tenże świat wobec konieczności ujawnienia szokującego faktu, iż George Rose był homoseksualistą o skłonności do znacznie młodszych partnerów. I, jak to bywa w takich przypadkach, nastała cisza, jak po śmierci organisty.

Zanim wydarzyła się tragedia, Rose święcił triumfy jako Major-Generał ze wspomnianego filmu, głównie za sprawą śpiewanego przez tę postać hitu – tzw. „pattern” song I am a very model of a modern major-general. Czym jest pattern song? Jest popisową piosenką-wyliczanką, polegającą na wyśpiewywaniu niekończących się deklamacji w szybkim tempie. (Istnieje teoria, że nazwa pochodzi od pacierzowego Pater Noster.) Zestawienie waloru komicznego z wyjątkowym stopniem trudności technicznej takich tyrad, stawia przed ich wykonawcami ekstremalne wymagania, a publiczność histerycznie wręcz reaguje na wybitnych wykonawców tego gatunku.

Korzenie takiej słowno-muzycznej zabawy znajdziemy już w operze barokowej, na dobre zagościły w uznanych dziełach tak gdzieś od Mozarta (La Vendetta z Wesela Figara, aria „katalogowa” z Don Giovanniego, Pa-pa-pa z Czarodziejskiego Fletu), by rozkwitnąć u Rossiniego (Largo al factotum z Cyrulika Sewilskiego i in.) i święcić triumfy w 19-wiecznym teatrze muzycznym. Pomysł ten nie umarł do dziś, wyliczanką patternową jest na przykład piosenka Nations of the World z kreskówki Animaniacs (1993) brawurowo przejętą później przez Bårda Ylvisåkera z duetu Ylvis. Najbardziej znanym na świecie pattern songiem wydaje się być jednak właśnie Major General Song. Świadczy o tym liczba coverów, przeróbek no i niezliczone wykonania oryginalnej piosnki przez mniej lub bardziej kompetentnych interpretatorów. To właśnie interpretacja Rose’a nadała jej znamiona superhitu.

O czym traktuje Major General Song? Jest wyliczanką cech, umiejętności i przymiotów, jakimi rzeczony Generał Major, ukazawszy się znienacka, usiłuje zaimponować piratom dybiącym na jego córki, akurat przebywające licznie na wybrzeżu, na którym owi piraci wylądowali. Zdziwaczały wojskowy dygnitarz myśli, że przestraszy w ten sposób dziarskich drabów i w tym już tkwi element komiczny: mieliby oni czuć respekt przed jego umiejętnością… wymienienia historycznych bitew posortowanych kategoriami czy zdolnością odróżnienia (at sight! na oko!) strzelby od oszczepu. Dodatkowo salwy śmiechu na widowni wzbudza zawsze nieporadność Generała przy znajdowaniu rymu do przedostatniego wersu każdej zwrotki oraz używanie staromodnych określeń typu „satagee” (wsiadać na konia). Takimi środkami zdobywała angielską i amerykańską publiczność niezawodna spółka tekściarsko-muzyczna Gilbert and Sullivan pod koniec 19 wieku. Trzeba mieć jednak wyjątkowo kontrolowaną vis comica, by nie ugotować się podczas wykonania tego skeczu, o montypythonowskim wręcz zadęciu. Posłuchajmy klasycznej wersji pieśni Generała, w wykonaniu Johna Reeda i Royal Philharmonic Orchestra z 1968 roku, o TU.

Kariera piosenki zataczała coraz większe kręgi przez kolejne stulecie od premiery. Może nie odczuliśmy tego bardzo w naszym kraju, ale w kulturze anglosaskiej to hit na tyle rozpoznawalny, że wykorzystywany na wszystkich możliwych frontach, głównie gdy trzeba wyśmiać jakiś fanatyzm lub ocieplić czyjś wizerunek. TU na przykład mamy lizusowski ukłon w stronę prezydenta USA, TU zaś niewyszukaną satyrę na współczesną fundamentalistkę obyczajową. Oczywiście istnieją już kabaretowe wersje o współczesnym, modelowym homoseksualiście, intelektualiście, youtuberze, modelowej postaci z kreskówki i wielu wielu innych. Interesujący cover stworzyli naukowcy, publikując nawet komiksową wersję jego libretta – spróbujcie sobie zamruczeć TEN tekst zanim wyszukacie jedno z licznych wykonań na YT 🙂 Fani Gwiezdnych Wojen nie byliby sobą, gdyby nie stworzyli fan-artów i na ten temat. Do łez rozbawił mnie utwór Model Modern Major General Grievous, z bardzo efektownym finałem.

Soundtrackiem tego ostatniego filmiku jest właśnie kultowa interpretacja George’a Rose’a, pochodząca z ekranizacji Piratów z Penzance, w której udział wzięła prawie cała obsada wcześniejszej produkcji Broadwayowskiej: Kevin Kline, Linda Ronstadt, Rex Smith oraz oczywiście George Rose. Ekranizacja powstała w roku 1983 i jest majstersztykiem w swoim rodzaju, z doprowadzonymi do perfekcji numerami muzycznymi, olśniewającą scenografią i kipiącą humorem, pyszną grą aktorską. To w tym filmie Major General Song, z pominięciem jednej zwrotki, została ostatecznie unieśmiertelniona w wykonaniu jej najlepszego interpretatora, jakim bezsprzecznie był 63-letni wówczas Rose. Obejrzyjmy ją sobie TUTAJ, z nadającą kontekst sceną lądowania piratów na nabrzeżu pełnym córek generała. To tym filmem zachwyciłem się jako nastolatek, gdy został pokazany w rodzimej TVP. To do tej sceny wracałem często po latach, za każdym razem doceniając jej mistrzostwo. To ta rola spowodowała, że zacząłem szukać informacji o George’u Rose. A natknąwszy się na nie, długo nie mogłem otrząsnąć się z szoku.

Mając ustabilizowaną pozycję na Broadwayu, po sukcesie filmu Piraci z Penzance, George Rose – powszechnie znany i lubiany bon vivant – mógł sobie w 1984 roku pozwolić na kolejną ekstrawagancję: zakup domku na Dominikanie, w pobliżu niewielkiej miejscowości Sosúa. Odtąd miał tam swoją przystań, tam ładował akumulatory między kolejnymi sezonami teatralnymi, tam czuł się szczęśliwy. Widać to na filmie, w którym w otoczeniu 22 tysięcy (!) płyt winylowych z muzyką klasyczną udziela wywiadu dziennikarzowi Rianowi Keatingowi. Tam wreszcie Rose poważył się na krok tyleż kontrowersyjny, co dlań śmiertelny. W styczniu 1988 roku zaadoptował jednego z miejscowych chłopców (wówczas 18-latka), który już wcześniej opiekował się jego domem – w tym małą menażerią z żywym rysiem na czele. Rękami tegoż chłopca, przy wsparciu jego biologicznego ojca, wujka oraz kolegi, George został brutalnie zamordowany 5 maja 1988 roku. Szczegóły wstrząsającej zbrodni nigdy nie zostały do końca wyjaśnione, miejscowy sąd ślamazarnie toczył sprawę, a sprawców w pewnym momencie nawet uwolniono, wierząc ich wersji zdarzeń mimo oczywistych nieścisłości. Kaci Rose’a usiłowali upozorować wypadek samochodowy, ostatecznie przyznali się do zbrodni. Adoptowany oprawca usiłował tłumaczyć się, że powodowała nim zazdrość o… 14-letnią dziewczynę, którą rzekomo interesował się aktor.

Słabość wielkiego aktora do młodych mężczyzn zawiodła go najpierw na słynącą z seks-turystyki Dominikanę, następnie wprost w objęcia śmierci. Świat teatralny/musicalowy na wieść o okolicznościach zgonu nabrał natychmiast wody w usta i sylwetka tak prominentnej w nim postaci została błyskawicznie i radykalnie zapomniana. George Rose leży w nieoznaczonym grobie, na zaniedbanym cmentarzu w Sosúa – gwiazda Broadway’u, koneser muzyki klasycznej, właściciel rysia, kontrowersyjny hedonista. Trzy dekady później, w 2016 roku jego przyjaciel i protegowany, Ed Dixon, przygotował prezentowany na Broadwayu wzruszający monodram My Adventures with George Rose, będący prywatnym rozliczeniem z szokiem doznanym po odkryciu skłonności swego mentora. Aż dziw, że był to właściwie jedyny dotąd poważny hołd oddany najlepszemu Majorowi-Generałowi wszech czasów. Może nie będzie to aktor kojarzący się potomnym z Pater Noster, ale w pattern songach nie było lepszego.

Los rysia pozostaje nieznany 😦